Niczym, ”Świętego Gralla” wielu szuka przepisu na idealny sernik. Kremowy, puszysty, wilgotny i…róóóówny. W tych poszukiwaniach, u mnie chyba nadszedł kres. Mojego „Gralla” – sernik ”Zebra” - znalazłam u Pauliny, był dosłownie „utkany czekoladą”. Ponieważ nie miałam tortownicy o średnicy 20-22cm, zwiększyłam proporcje o połowę dopasowując do 26cm.
Składniki: - 1,5kg twarogu domowego - 1,5 szklanki drobnego cukru - 8 jaj (6 dużych+2 małe) - 3 łyżki mąki ziemniaczanej - 1,5 łyżeczki ekstraktu waniliowego - 3 łyżki kakao Spód: - 180g herbatników - 75g roztopionego masła
Zrobiłam twaróg domowy, ale można wykorzystać również kupny (sernikowy). Ja postanowiłam jednak podejść bardziej pieczołowicie do tego sernika. Herbatniki rozdrabniamy blenderem, dodajemy roztopione masło – mieszamy łyżką. Dno i boki tortownicy smarujemy masłem. Ponieważ sernik będzie pieczony w kąpieli wodnej, tortownicę trzeba zabezpieczyć. Wpadłam na pomysł i użyłam worka do pieczenia indyka. Jest duży, więc moja 26cm tortownica idealnie się zmieściła. Odcięłam „spory zapas” i przewiązałam mocną nicią przy krawędzi tortownicy, aby worek się nie zsuwał. Masę z herbatników wykładamy do tortownicy i rozkładamy równomiernie. Twaróg ucieramy mikserem, dodajemy przesianą mąkę, następnie cukier i kolejno po 1 jajku (każde dodane miksujemy po ok. 30sek.). Na koniec dodajemy ekstrakt z wanilii. Masę serową dzielimy na dwie połowy. Do jednej przesiewamy kakao i dokładnie miksujemy. Sernik nasz komponujemy, jak w przypadku klasycznego ciasta „Zebra”. Na spód wylewamy dwie łyżki ciasta jasnego, potem dwie ciemnego, aż do wyczerpania składników. I teraz następuje część, która decyduje o tym, że sernik „Zebra” będzie zawsze równy. Tortownicę wstawiamy do szczelnej formy, wlewamy wrzącą wodę, do połowy wysokości tortownicy. Wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 175°C na 15 minut. Po tym czasie temperaturę zmniejszamy do 120°C i pieczemy kolejne 90 minut. Studzimy przy uchylonych drzwiczkach piekarnika.
Przyznam, że nie ja jedna czekałam, aż sernik „Zebra” wystygnie. W tym konkretnym przypadku wymagało to naprawdę duuuużo cierpliwości. Kuszący wygląd, nieziemski zapach. Jest to najlepszy z serników i najlepszy ze sposobów jego pieczenia. Kto nie spróbował jeszcze, niech szybko nadrobi zaległości, bo naprawdę warto. A przede mną, jeszcze sernik czekoladowy z wiśniami… Polecam. Smacznego.