“Jego pochodzenie jest nieznane, przypuszcza się, że pochodzi z Azji Środkowej, a z historią ludzi związany od ponad 7.000 lat. Używany do celów kulinarnych w Azji, Afryce i Europie, a wykorzystany również do celów leczniczych zdobył dużą popularność. Korzystali z niego Rzymianie, Asyryjczycy, Egipcjanie, Grecy, Hebrajczycy i Arabowie”. O szerokich właściwościach leczniczych czosnku można poczytać, my jednak zajmiemy się jego aspektem kulinarnym. Zupa potrójnie czosnkowa. Dlaczego aż potrójnie? Bo do zupy użyłam czosnek pieczony, smażony i surowy.
Składniki:

Czosnek obrałam, opłukałam. Umytą paprykę pozbawiłam gniazd nasiennych, przekroiłam na ćwiartki. Blaszkę wyłożyłam folią aluminiową. Odłożyłam 1,5 główki czosnku. Pozostały, podzieliłam na mniejsze części i razem z papryką ułożyłam na blaszce. Posoliłam i skropiłam łyżką oleju rzepakowego. Wstawiłam do piekarnika nagrzanego do 190°C i piekłam przez ok. 15 minut (aż czosnek będzie miękki i lekko się zrumieni). Do gorącego bulionu dodałam pokrojone w kostkę ziemniaki. W międzyczasie, na oleju kokosowym przesmażyłam pieczarki. Gdy odparowała woda, dodałam pokrojoną – jedną z pozostawionych główek czosnku oraz szalotki. Całość smażyłam jeszcze chwilę, aż się zeszkliły szalotki. Gorącą, upieczoną paprykę włożyłam do woreczka, szczelnie zamknęłam i odłożyłam na kilka minut. Upieczony czosnek zmiksowałam blenderem z ostatnią odłożoną połówką główki, dodając puszkę mleka kokosowego. Paprykę wyjęłam z woreczka, zdjęłam skórkę, pokroiłam w paski. Drugą puszkę mleka kokosowego, pieczarki, zmiksowany czosnek, paprykę, pokrojony por i natkę pietruszki dodałam do bulionu z ugotowanymi ziemniakami. Doprawiłam solą, pieprzem i suszonym otartym tymiankiem – zagotowałam.
Smak zupy zdominował czosnek pieczony, więc słodkawy. Mleko kokosowe dodatkowo złagodziło jej ostrość. Zupa jest bardzo aromatyczna. Powinna usatysfakcjonować kulinarnie amatorów czosnku… ale i nie tylko. Na zdrowie i smacznego.