Jest bardzo wiele sposobów na przyrządzanie mięsa, ale każdy z nas szuka tego najlepszego, aby efekt był zachwycający – mięso delikatne, mięciutkie, soczyste – jednym słowem, pyszne. Po raz kolejny w moich poszukiwaniach trafiłam do Basi Ritz i jej sposobem upiekłam polędwiczkę wieprzową. Cała tajemnica tkwi w… niskiej temperaturze pieczenia mięsa.
Składniki:

Piekarnik nagrzewamy do 85°C. Umytą i osuszoną polędwicę oczyszczamy z błon. Przekrajamy na pół. Solimy, oprószamy pieprzem, papryką słodką i ostrą. Na patelni rozgrzewamy olej, mięso obsmażamy na rumiano, ze wszystkich stron. Panierujemy w migdałach i kładziemy na ruszt do nagrzanego piekarnika na 70 minut. Pod rusztem stawiamy blaszkę, na spadające migdały i kapiący sok z mięsa. W międzyczasie możemy przygotować dodatki do polędwicy (sos, ziemniaki lub ryż, surówkę… itp.) Do polędwiczki przygotowałam sos migdałowy. Na sklarowanym maśle przesmażyłam starte migdały. Gdy się lekko zrumieniły wlałam słodką śmietankę i mleko. Doprawiłam solą, białym pieprzem i sokiem z cytryny (odrobinę-do smaku). Aby był gładki – zmiksowałam blenderem. W razie potrzeby można dodać mleka, aby go rozrzedzić. Nie podaję proporcji do sosu, gdyż była to improwizacja. W każdym razie sos ma być gęsty. Upieczone mięso zawijamy w folię aluminiową i odstawiamy na ok. 5 minut, po tym czasie dopiero kroimy.
Polędwiczka wieprzowa z sosem migdałowym wyszła prze-pysz-na. Mięso upieczone w niskiej temperaturze było kruche, mięciutkie, bardzo delikatne, wybtnie soczyste. Podane w każdej wersji zachwyci najbardziej wybrednych mięsożerców. Moja propozycja podania z ziemniakami, sosem migdałowym i surówką z pora (z jabłkiem i migdałami prażonymi) też jest godna polecenia. Smacznego.