Tiramisu, to deser klasyka. Mimo, że podajemy go w różnej formie, jego smak jest zawsze ten sam… niepowtarzalny. U mnie, wersja mini tiramisu – na poprawę humoru… i nie tylko. Inspiracją na masę był przepis Asi z Kwestii Smaku.
Składniki:


Jajka bardzo dokładnie myjemy i wyparzamy we wrzątku przez 30 sek., następnie szybko zalewamy zimną wodą. Zaparzamy mocną kawę z alkoholem (dodałam wino Marsala, można Amaretto, rum…). Oddzielamy żółtka od białek (białka – wbijamy do słoika, do wykorzystania innym razem), dodajemy 4 łyżki drobnego cukru oraz ziarenka wanilii – ubijamy mikserem, na najwyższych obrotach przez 8 minut, na gładką i puszysta masę. Zimny serek mascarpone przekładamy do drugiego pojemnika i ubijamy mikserem na średnich obrotach przez ok. 2 minuty. Ubite jajka dodajemy do mascarpone. Chwilę miksujemy, tylko do połączenia składników. Ciasteczka krótko zanurzamy w kawie z alkoholem, oprószamy kakao, nakładamy masę, ponownie oprószamy kakao z dodatkiem cappuccino. Przykrywamy drugim ciasteczkiem (również namoczonym w kawie). Dekorujemy wierzch pozostałością kremu. Deser podajemy schłodzony.
Głębia smaków ukryta w mini tiramisu, w upalny letni dzień, to deser nie tylko do popołudniowej kawy. Forma podania może być różna, bo moja odbiega od oryginału. Miało być coś małego, szybkiego i pysznego. Z tego zamysłu wywiązałam się bezspornie. Smacznego.