Dużym niedopatrzeniem było nieumieszczenie na blogu osobnego wpisu o biszkopcie. Jest on podstawą bardzo wielu ciast, a i przepisów na niego jest bardzo wiele. Najprawdopodobniej na tym jednym, u mnie, też się nie skończy. Jest to, tzw. pewniak. Nigdy mi się nie zdarzyło, aby nie wyszedł. Proporcje, które podaję poniżej są na tortownicę o średnicy 26cm. Przepis dostałam lata temu od mojej koleżanki Halinki. Biszkopt – krok, po kroku.
Składniki na tortownicę 26cm:

Białka oddzielamy od żółtek, ubijamy na sztywno ze szczyptą soli. Dodajemy porcjami oba cukry, za każdym razem dokładnie ubijając. Do miski z żółtkami (weźmy trochę większą, bo masa zwiększy objętość) dodajemy proszek do pieczenia oraz ocet – łączymy składniki. Masę żółtkową dodajemy po łyżce do ubitej piany i delikatnie mieszamy. Następnie dodajemy przesianą mąkę, olej i ekstrakt waniliowy. Delikatnie łączymy składniki i przekładamy do tortownicy, której spód wykładamy papierem do pieczenia. Wyrównujemy powierzchnię ciasta. Jeżeli smarujemy masłem i posypujemy tartą bułką, pamiętajmy, że boki tortownicy zostawiamy czyste. Wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 180°C i pieczemy 40 minut. Po przestygnięciu i wyjęciu z formy, biszkopt kładziemy spodem do góry, co zagwarantuje nam idealnie równe ciasto.
Biszkopt ten możemy wykorzystać na torty, babeczki, placki z kremem, czy owocami i np. galaretką. Zamieniając 2-3 łyżki mąki na taką samą proporcję kakao otrzymamy ciemny biszkopt. Moją propozycję jego wykorzystania przedstawię w najbliższych dniach. Uchylę tylko rąbka tajemnicy i powiem, że będzie bardzo… migdałowo. Oczywiście, jak już wspomniałam na wstępie – jest to jeden z bardzo wielu przepisów. Łasuch nie pogardzi też samym biszkoptem do kawy, herbaty… i nie tylko. Smacznego.