Obiecałam, że z biszkoptu, który piekłam – „coś na blogu się pojawi”. Zgodnie z obietnicą – tort maślano migdałowy. Ponieważ nie każdy lubi kremy na bazie surowych żółtek postanowiłam zrobić krem maślany, który zadowoli prawie wszystkich, czyli „bez jaj”. Mimo, że nie należy on do gatunku lekkich, warto się nad tym przepisem choć na chwilę zatrzymać.
Składniki:

Masło o temperaturze pokojowej ucieramy robotem na puszystą białą masę, stopniowo dodając przesiany cukier puder. Gdy masa jest całkowicie gładka dodajemy mielone migdały, odrobinę esencji migdałowej, alkohol oraz 2 łyżki cappuccino z brandy. Dokładnie miksujemy robotem. Biszkopt przekrajamy na 3 blaty. Blat, który będzie stanowił spód tortu nasączamy, przy użyciu pędzelka, sokiem z marakui. Następnie smarujemy go cienką warstwą konfitury malinowej (chociaż polecam z czarnej porzeczki). Na warstwę konfitury nakładamy warstwę kremu, równomiernie go rozsmarowujemy. Przykrywamy drugim blatem. Ponownie nasączamy sokiem i nakładamy krem, rozkładamy go równomiernie na powierzchni i na bokach. Przykrywamy ostatnim blatem. Powtarzamy czynność z nasączaniem. Nakładamy krem i pokrywamy nim, cieńszą warstwą niż poprzednie, cały tort. Boki oprószamy uprażonymi wiórkami kokosowymi. Do pozostałego kremu dodajemy 1-1,5 łyżeczki kakao – mieszamy i przy użyciu worka cukierniczego z tylką ozdabiamy nasz tort. Do ozdoby używamy również startej na tarce jarzynowej – czekolady. Uwieńczeniem są pokrojone na ćwiartki wiśnie w syropie imitujące „pazurki” oraz płatki migdałów. Tort wkładamy do lodówki na ok. 2 godziny, do stężenia kremu. Wyjmujemy na ok.15 minut przed podaniem.
Każdy preferuje inne smaki. Nie narzucam nikomu swoich. Tort maślano migdałowy, to tylko i wyłącznie propozycja i ewentualna podpowiedź na dekorację – łatwą i w miarę skromną. Kolejny wypiek mojego pomysłu i to raczej dla zwolenników tego typu tortów. Jeżeli trafi w Wasz gust – będzie mi bardzo miło, jeżeli nie… może innym razem. Smacznego.