Tatar z łososia


Prawdziwie „męskie danie”. Ten wpis w zasadzie powinien zrobić mój mąż, bo on je przygotował (z małą pomocą).  Ale wychodząc z założenia, że każdy robi to, co najlepiej potrafi, ta przyjemność spadła jednak na mnie.  ;)   Tatar z łososia lub, jak kto woli Fu fu. Ta druga nazwa, choć trudno stwierdzić jej pochodzenie, używana jest w środowisku  rybackim. Co dokładnie oznacza, naprawdę nie wiem. Z tego co gdzieś przeczytałam używana jest również w środowisku polskim na Alasce… i nie tylko.

 

 

Tatar  z łososia

 
Składniki:     Tatar  z łososia
- filet z surowego łososia bez skóry
  ok. 700g
- 1 cebula różowa lub czerwona
- ½ cebuli białej
- 3 świeżo ukiszone ogórki
- mała garść  kaparów
- 2 łyżki oliwy cytrynowej (domowa)
- różowa sól himalajska
- pieprz grubo mielony
- sok z cytryny
- cytryna do przybrania

 

 

Tatar z lososia

Łososia kupujemy odpowiednio wcześniej, (u mnie nawet tydzień, albo dłużej – to ważne). Po oddzieleniu skóry, płuczemy i dokładnie osuszamy – wkładamy do zamrażarki. Na kilka godzin przed przygotowywaniem tatara, łososia przekładamy do lodówki, by ryba rozmroziła się, ale tylko na tyle, aby można ja było łatwo pokroić. Kroimy na plastry, następnie w kostkę (nie za drobną i nie za grubą).  Obie cebule oraz ogórki kroimy w drobną kostkę, kapary – dzielimy na połówki. Wszystkie składniki przekładamy do miski. Doprawiamy do smaku solą, pieprzem, skrapiamy oliwą cytrynową oraz sokiem z cytryny. Całość dokładnie, ale delikatnie mieszamy, aby nie zburzyć struktury ryby. Miskę przykrywamy folia spożywczą i wstawiamy do lodówki na godzinę, aby smaki „się przegryzły”.  Podajemy przybrany plasterkiem cytryny.

Tatar  z łososia

Tatar  z łososia

Tatar  z łososia

Tatar  z łososia

Tatar z łososia to danie dla smakoszy. Dobór składników powinien być taki, aby „nie zabić” smaku ryby. Muszę przyznać, że udało się to doskonale. Idealnie dobrane proporcje oraz minimalizm składników sprawia, że jest to jeden z najlepszych tatarów, jakie jadłam. Gorąco polecam. Smacznego i… na zdrowie, bo przecież „rybka lubi pływać.  ;)