Polędwica Wellington – potrawa kuchni brytyjskiej w postaci polędwicy wołowej, otoczonej warstwą pasztetu (np. foie gras) lub farszu grzybowego (często obiema), zapiekanej w cieście francuskim. W obiegowej opinii potrawa nazwana została na cześć księcia Wellingtona, generała, zwycięzcy bitwy pod Waterloo (1815). W rzeczywistości jednak pochodzenie nazwy nie jest jasne. Nie pojawia się ona bowiem w XIX-wiecznych książkach kucharskich. Najwcześniejsze jej użycie odnotowuje się w przewodniku po nowojorskich restauracjach z 1939 roku. Wśród alternatywnych teorii funkcjonuje również taka, że potrawa zawdzięcza ją wyglądowi, mającemu przypominać kalosze (ang. wellingtons). Podobna potrawa, bœuf en croûte występuje w kuchni francuskiej. Tyle o potrawie oryginalnej, a u mnie namiastka – polędwiczki wieprzowe a’la Wellington.


Polędwiczki pozbawione błon i tłuszczu oprószamy wędzoną solą oraz świeżo zmielonym pieprzem. Pieczarki dokładnie oczyszczamy i ścieramy na tarce jarzynowej. Przekładamy na rozgrzaną patelnię z odrobiną oleju, dodajemy zmielone suszone podgrzybki. Smażymy do chwili, aż z grzybów odparuje sok, następnie dodajemy pokrojoną w kostkę cebulę oraz czosnek, doprawiamy solą i pieprzem. Pieczarki przekładamy do miski. Na patelni rozgrzewamy mocno oliwę i dokładnie obsmażamy polędwiczki na rumiano ze wszystkich stron. Na desce wyłożonej folią spożywczą rozkładamy plastry szynki, aby zachodziły na siebie tworząc prostokąt. Na szynce rozkładamy pieczarki (dzielimy na 2 polędwiczki). Polędwiczki smarujemy musztardą i kładziemy na szynce z pieczarkami, następnie ściśle zawijamy w szynkę oraz w folię spożywczą. Wkładamy na ok. 30 minut do lodówki. Rozkładamy ciasto francuskie, smarujemy roztrzepanym jajkiem, kładziemy polędwiczkę wypakowaną z folii i szczelnie zawijamy. Tak samo postępujemy z drugą. Wierzch ciasta smarujemy pozostałym jajkiem. Układamy na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia i wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 180°C na ok. 35 minut, aż ciasto francuskie się zrumieni. Upieczone polędwiczki, po wyjęciu z piekarnika pozostawiamy na 10 minut na desce. Podajemy pokrojone w grube plastry.
Polędwiczki wieprzowe a’la Wellington podałam z sałatką z kaszy bulgur, ale o tym następnym razem. Chrupiące ciasto, bogaty aromat grzybów i soczyste mięso. Nic dodać, nic ująć – to potrawa na wykwintny obiad, kolację… i nie tylko. Inspirację znalazłam w Kuchni Maćka. Gorąco polecam i życzę smacznego.