Dopiero co pieściliśmy nasze podniebienia pączkami i innymi słodkimi wypiekami tłustoczwartkowymi, a już pora dogodzić sobie słonym, postnym śledzikiem. Pamiętny wyraz wsparcia kryzysowego ze strony bratnich narodów ZSRR. Śledzie atlantyckie “IWASI”. Bez głów i ogonów. W zalewie, lekko solone. Łowione na północno-wschodnim Atlantyku. Nie wymagają wymaczania, nadają się do bezpośredniego spożycia. Można je doprawić według własnego uznania. No to… doprawiamy – Śledzie iwasi w oleju, z różowym pieprzem.
Składniki: - puszka śledzi iwasi (waga ryby 900 g) - 2 cebule - olej lniany - kilka ziaren ziela angielskiego - 3 – 4 listki laurowe - majeranek otarty - różowy pieprz ziarnisty - gałązki kopru do dekoracjiJako że śledzie użyte przeze mnie nie wymagają „wymaczania” przygotowanie potrawy zaczynamy od zdjęcia z nich skóry. Następnie kroimy je w dzwonka (można również przygotować filety). Obrane cebule kroimy w półkrążki, przekładamy na sitko i sparzamy wrzątkiem (cebula jest wtedy lżej strawna, ale nie traci swoich wartości), po czym hartujemy zimną wodą i odsączamy. W słoiku (lub innym naczyniu/pojemniku) układamy na przemian – listek laurowy, ziele angielskie, cebulę, majeranek, pieprz różowy, śledzie – aż do wyczerpania składników. Wierzch stanowi cebula, majeranek, liście laurowe, ziele angielskie ziarna pieprzu różowego oraz gałązka świezego kopru. Całość zalewamy olejem lnianym, zamykamy pojemnik i wstawiamy na noc do lodówki.
Śledzie iwasi w oleju, z różowym pieprzem, to jedna z bardzo wielu propozycji nie tylko na ostatki. Akurat dokładnie ten produkt – śledzie iwasi w puszce pamiętam z okresu dzieciństwa – były rarytasem i… takim chyba pozostały do dziś. Śledzik bez śledzia? To niemożliwe. Gorąco polecam i… na zdrowie.