Zauważyłam, że od kwietnia raczę Was tylko słodkimi wpisami. Pora więc na coś konkretniejszego, czyli – mięso (nie obawiajcie się, w zanadrzu mam już kolejny słodki wypiek). Polędwiczki wieprzowe pieczone w niskiej temperaturze to przepis, z którego naprawdę warto skorzystać.

Opłukane i osuszone polędwiczki pozbawiamy tłuszczu i błon. Każdą solimy i oprószamy dość obficie świeżo zmielonym (utłuczonym) pieprzem syczuańskim. Igiełki rozmarynu siekamy i posypujemy polędwiczki. Mięso umieszczamy w woreczkach strunowych i wkładamy na noc do lodówki. Wyjmujemy godzinę przed przygotowywaniem. Na patelni rozgrzewamy olej i obsmażamy polędwiczki ze wszystkich stron na rumiano. Kładziemy na ruszt ustawiony na blaszce (na kapiący sok z mięsa) i wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 85°C na 70 minut. Po wyjęciu szczelnie zawijamy w folię aluminiową i pozostawiamy na 5 – 8 minut (aby mięso wchłonęło soki). Po tym czasie można już kroić.
Polędwiczki wieprzowe pieczone w niskiej temperaturze podajemy z dowolnym, ulubionym sosem. Moim dodatkiem były grzyby shiitake i szalotki. Do dekoracji użyłam kwitnący mix sałat (przy wyjątkowo sprzyjających warunkach sałata zakwitła mi w doniczce) i bratki. Idealne jako danie obiadowe, wczesna kolacja, czy wykwintna przystawka. Podane z kaszą, ryżem, ziemniakami… i nie tylko będą bardzo smacznym urozmaiceniem każdego stołu. Gorąco polecam i życzę smacznego.