Było słodko (tłusty czwartek), teraz będzie słono. Już jutro śledzik, najprościej rzecz ujmując ostatni dzień ostatków. Dlaczego właśnie śledzik? Kiedyś wielki post był bardziej przestrzegany niż współcześnie. Dlatego ostatni dzień karnawału był obchodzony w  bardzo huczny sposób, a stoły na biesiadach uginały się od smakołyków. Było dużo alkoholu, mięs, słodkości. Ale była też potrawa, która zwiastowała post. Był to śledzik. Miał on zapowiadać biesiadnikom, że już następnego dnia zacznie się post, a wraz z nim 40 chudych dni. Śledzie z kurkami marynowanymi.

Składniki:

Obie cebule kroimy w kostkę i zalewamy na sicie wrzątkiem. Po chwili odcedzamy i hartujemy pod bieżącą wodą – odstawiamy do odsączenia. Śledzie kroimy na paski ok. 1,5 cm. Dodajemy odsączone kurki (w całości, można dać z marchewką i gorczycą z marynaty), cebulę, pokrojoną w drobną kostkę paprykę i ogórki, liście laurowe, ziele angielskie. Oprószamy pieprzem cytrynowym, skrapiamy olejem, bardzo delikatnie mieszamy. Przekładamy do słoika i odstawiamy na noc do lodówki, aby potrawa „się przegryzła”.

Śledzie z kurkami marynowanymi to jedna z wielu propozycji na „ostatki ostatków”. Świetne jako przystawka, przekąska (zakąska), czy danie kolacyjne. Bogate w smaku, bardzo aromatyczne mam nadzieję, że skuszą wielbicieli śledzia… i nie tylko. Gorąco polecam i życzę smacznego. 

Śledź w roli głównej – przepisy na blogu:

Podziel się na: